WIERSZE


Poprzez mgły szare

Poprzez mgły szare, mgły poranne
Codziennie wstaje świt wierzbowy
Rozgałęziony, zadumany,
A jednak co dzień jest mi nowy.

Dzieciństwo moje się rozplotło,
Rozwarkoczyło się polami,
Ani rozczesać, ani zapleść
Taka niezdarność miedzy nami.

A taka mgła szara cuda tworzy
Groby porusza, życie wskrzesza
Budzi pierwiosnki najpierw w lesie
A potem wiankami się obwiesza.

Co wczoraj było niepojęte
To dziś przychodzi tkliwym tchnieniem
Aby już jutro rzeczywiste
Przybrało imię – narodzenie

W te cuda wierze, w skarb tworzenia
Który sumieniem jest dla ludzi
Bo co dziś grobem już obrosło
Jutro napewno się obudzi.

Co dziś umiera bezpowrotnie
Smutkiem i łzami jest oblane
Lecz jutro znowu się obudzi
W formie wiosenny, nowy ranek.

Rozmawiam z samotnością pacierzem tęsknoty
Która wypływa falami zbóż rozkołysanych
Wyplatam wieniec uczuć kwiatami utkany
I wiecznej wiosny warkocz piękna plotę.

W samotne wieczory zasłuchany w cisz?
Przechadza się po niebie zbłąkany wędrowiec
Za kim tęsknisz - duszo moja powiedz?
Czy nigdy głosu duszy drugiej nie usłyszę?

Czy nigdy rąk najlepszych do ust nie przycisnę
Rąk, które wyrosły tęsknoty płomieniem
Czy nigdy nie obejm? skrzydłem i ramieniem
Duchowe piękno którym się zachłysnę

Powiedz wieczorna ciszo zaklęta w milczenie
Czy dasz mi kiedy prawdziwe natchnienie?

Józef Charyton

***

Na śmierć artysty

Kiedy umiera artysta
Ptaki płaczą,
Że ich nie pokaże w locie...
Kiedy umiera artysta
Kwiaty więdną z żalu
W szklanym wazonie –
Nie będzie uwiecznione
Ich piękno...
Kiedy umiera artysta
Niebo jest szare-
Słoneczne pejzaże
Zabiera z sobą –
Do wieczności
Kiedy umiera artysta
Ludzi ogarnia zaduma:
Zaczynają wierzyć
W jego twórczość.

Józefowi Charytonowi poświęcam – Zofia Pomian Piętka

Wiersz Ewy Cywińskiej o obrazach Charytona

W dniu Szabasu
ulicami kresowych miasteczek
szli nieśpiesznie starsi i młodsi
jak zapatrzeni w świątynię jerozolimską
- teraz w ścianę płaczu.
W dni przeznaczone przez Jahwe
na prace, modlitwę, handel, modlitwę,
liczenie procentów i studiowanie Talmudu
przystawali
zatrzymani w kadrze pamięci malarza
zatrzymani tak,
że ich ruch zastygły
w tonacji szarości, brązów i dostojniej czerni
uchwycić mógł artysta w chwili najistotniejszej,
w portretowym zbliżeniu, w syntezie życia.
Malarska retrospekcja,
świat, którego koniec nastąpił tak nagle,
mniej, niż przed półwieczem ...

W kadr ponurego wnętrza chederu
wkroczył artysta
wraz z małym Aaronem czy Mojżeszem,
jak on czujący grozę
nieustannej dyscypliny
uczenia się na pamięć niepojętych zdań
pod okiem surowego mełameda.

Oto galeria typów uczonych talmudystów,
o oczach wyblakłych
nad księgami największej mądrości i boskiej i ludzkiej
o oczach zapisanych tuszem
tym samym,
którym skryptor spisywał rodał Tory.
Ten tusz ożywia twarze.
Rysunek sprzyja ich syntezie.
Fizjonomie są jednoznaczne,
maja wszelkie atrybuty swojej rasy,
aż w swej masie powszednieją.
Wiec szuka się dodatkowych znaczeń.
Będą w portretach zbiorowych
- bo sceny rodzajowe są pretekstem do portretu.
Przygotowanie posiłku ma swoja dramaturgie,
lecz jest to drugi plan
dla wyrażenia modlitewnej zadumy
ojca tej biedoty ...
Opowiadanie anegdot nie budzi śmiechu
na twarzach tych,
którzy sami tworzą najzabawniejsze
o sobie dowcipy,
żyjąc przez tysiąclecia w diasporze
szanują radość przyzwyczajeni do troski.
Najbardziej poważni, skupieni
są w Tańcu rytualnym, tym obrzędowym moście
wiodącym do Tego, Który Jest.

Znów wejścia do Sklepu z żelazem i pokostem
broni obojętna twarz właściciela,
na przekor obiegowej usłużności.

Jego oblicze powtórzy się dziesiątki razy
w rysunkach lichwiarzy, krawców,
woźniców i szynkarzy
(bankierów i przemysłowców malarz ominął
szukając smutku i nostalgii
za krajem Kanaan ...).

Ci ludzie są tutejsi,
jak miasteczka już nieobecne,
z barwami nie rozświetlonymi złotym pieniądzem.

Brunatne z ziemi
i z niej szarozielone.
Ci ludzie już wiedzieli,
ze tylko malarz przedłuży ich wiek ...

Ewa Cywińska